12 sie 2016

Georg Brüning

Jeden z najsłynniejszych Ślązaków z wyboru. Bytomski Pater Doloroso dzięki któremu miasto wyglądało jak wyglądało. Walczył o lepszy Górny Śląsk i wyszedł z tej walki zwycięsko. Los odpłacił mu się pięknym za nadobne. Kto to taki? To Georg Brüning, burmistrz Bytomia w latach 1883-1919.

Przyszedł na świat 12 sierpnia 1851 roku w Botzlar w Westfalii. Ochrzczony został w cztery dni po narodzinach. Jego pełne imię brzmiało Georg Friedrich Karl Maria Brüning. Jego rodzicami byli radca ekonomiczny Wilhelm Brüning i Christina z domu Hagedorn. Miał dwoje starszych braci, Rudolpha (ur. 1835) i Hugona (ur. 1840). Rodzina była katolikami.
Przyszły burmistrz uczęszczał do gimnazjum w Warendorf. Po ukończeniu szkoły studiował prawo i nauki polityczne na uniwersytetach w Bonn, Monachium, Heidelbergu i Getyndze. W 1874 roku zdał egzamin na referendarza w Celle. Udał się do wojska, gdzie zdobył stopień podporucznika rezerwy.
Również w 1874 roku zmarł Wilhelm. Drugi z braci, Hugo, przydzielił Georgowi 5000 talarów. Sześć lat później przyszły burmistrz mianowany został asesorem sądowym w Warburgu.
Pewnego dnia Georg, czytając gazetę, natrafił na ogłoszenie, iż w Bytomiu na Górnym Śląsku poszukują kandydatów na burmistrza. Postanowił spróbować swych sił w wyborach i pojechał nad drugi koniec Cesarstwa. Miało to miejsce w 1882 roku. Rajcy jednogłośnie wybrali go na stanowisko burmistrza. Dnia 13 marca 1883 roku został uroczyście wprowadzony do urzędu. Jednakże wielu obawiało się, iż może zrobić on coś złego. Redaktorzy gazety Katolik obawiali się, iż nie będzie dobrze i sprawiedliwie rządził. No i tu, proszę państwa, podtekst! W Bytomiu mieszkali także Ślązacy narodowości polskiej, a jak powszechnie wiadomo, byli źle traktowani przez państwowe władze, zaś Georg nie dość, że był Niemcem, to jeszcze pochodzącym z Westfalii...
Obawy nie sprawdziły się nawet w jednym promilu. Mężczyzna przybył do miasta w samą porę. Bytomianie, nawet ci narodowości polskiej, szybko docenili i pokochali swego burmistrza. Niemalże noszono go na rękach. Prasa polska pisała o nim zawsze ciepło i pozytywnie. 
Wkrótce po objęciu urzędu Brüning wyjechał do Warburga. Tam poślubił swą wybrankę imieniem Dorothea Kohne. Nowożeńcy przybyli do Bytomia, gdzie zamieszkali w ratuszu. W maju 1884 roku parze urodziło się pierwsze dziecko: syn Ernest. Małżeństwo miało 6 córek i 6 synów. 
Podczas rządów Georga Brüninga w mieście wiele się zmieniło. Burmistrz troszczył się o wszystkich podwładnych, pomimo zarabiania wysokich sum, żył skromnie i sam pozostał skromnym człowiekiem. Za jego rządów wybrukowano większość ulic w mieście, gród otrzymał elektryczne oświetlenie. Powstała kanalizacja i wodociągi,  i to dwa razy lepsze od tych z czasów PRL (zaraz posypią się komentarze o Panu Edwardzie)! Zbudowano także koszary, Królewski Instytut Higieny (dziś mieści się tam niezbyt lubiana instytucja o nazwie Sanepid), dzisiejszą Operę Śląską, zakład rehabilitacyjno-leczniczy. Zbudowano także obecną Szkołę Podstawową im. Poli Maciejowskiej i inne instytucje.

Bytomianie kochali swego burmistrza tak bardzo, iż ku jego czci nazwali ulicę (dziś jest to ulica Drzymały), a także wymienioną powyżej szkołę. Stało się to za jeszcze za jego rządów. Jego współpracownikami i przyjaciółmi byli Paul Jakisch, Karl Brugger, Siegfried Schaal i Ignatz Hakuba. 
Podczas gdy Georg Brüning zarządzał miastem, nigdy przenigdy nie doszło do jakiejkolwiek afery, korupcji, i innych złych rzeczy!
W 1892 roku Bytom został wydzielony z Powiatu, zaś Georg Brüning stał się nadburmistrzem. Odznaczony był min. Orderem Czerwonego Orła, Orderem Korony, Krzyżem Rycerskim Papieskiego Orderu św. Grzegorza.  Rada miasta zadecydowała, iż dożywotnio będzie honorowym burmistrzem.
W 1894 roku, podczas wizytacji na Górnym Śląsku, biskup wrocławski Georg Kopp odwiedził Georga i jego rodzinę w ich mieszkaniu na pierwszym piętrze przy obecnej ulicy Piekarskiej 61. Upamiętnia to gotycka inskrypcja.
Bytomianie postanowili wybudować Georgowi willę. Secesyjny budynek zaprojektował Karl Brugger. Willa owa, przyozdobiona herbem Bytomia, stanęła przy dzisiejszej Alei Legionów. Burmistrz z rodziną zamieszkał w niej w 1901 roku.
W 1908 roku Brüning obchodził jubileusz 25. lecia sprawowania urzędu. W dwa lata później z rąk cesarza Wilhelma II otrzymał złoty łańcuch burmistrzowski z herbem Bytomia, ufundowany przez Hakubę.
W 1913 roku miała miejsce kolejna rocznica, tym razem 30- lecia rządów. Władze miasta zamówiły u berlińskiego artysty Aloisa Metza portret jubilata. W dniu 5 kwietnia podczas uroczystości z udziałem pracowników magistratu i radnych miejskich dzieło zawieszono w sali posiedzeń ratusza.
Po trzech pełnych kadencjach, 68-letni Georg zakończył urzędowanie. Skłoniły go do tego dwa warunki. Po pierwsze, sędziwy wiek. Po drugie, sytuacja polityczna była bardzo skomplikowana i prawdopodobnie trudno było odnaleźć mu się w nowej rzeczywistości, jaka zapanowała zwłaszcza na Górnym Śląsku. Burmistrz wiedział zatem, co ma uczynić. 
Na emeryturze obchodził 75. urodziny. W wygłoszonej mowie wspominał współpracowników. Po odejściu ze stanowiska, coraz bardziej słabł i słabł fizycznie.
W dniu 12 sierpnia 1931 roku obchodził 80. urodziny. Wówczas był już tak słaby, iż nie mógł osobiście zająć się gośćmi. Zajęli się nimi więc jego żona, syn, córka Dorothea i zięć. Otrzymał butelkę starego reńskiego wina i bukiet kwiatów.
Brüning zmarł 17 września 1932 roku. Miał 81 lat. Zgon zgłosiła przyjaciółka małżeństwa, Franciszka Kajetańczyk. W witrynach sklepowych wyeksponowano fotokopię portretu byłego burmistrza. Pogrzeb odbył się 21 września na cmentarzu Mater Dolorosa. Żegnany był przez rzesze zrozpaczonych bytomian, idących w kondukcie pogrzebowym. Możnaby rzec, iż był to ostatni dzwonek, aby umrzeć, albowiem wkrótce potem do władzy doszli naziści i Georg Brüning mógłby mieć poważne kłopoty.
Potem było już tylko gorzej. Zniknął zarówno portret, jak i złoty łańcuch. Nowe władze odebrały owdowiałej Dorothei willę, pozostawiając jej tylko dwa pokoiki. Zmieniono patronów szkoły i ulicy. Jednakże najgorsze miało miejsce w 1981 roku. Otóż, Georg wyrzucony został z własnego grobu! Najprawdopodobniej wrzucono go do sąsiedniego grobowca, w którym spoczywa Ignatz Hakuba.

Pomimo, iż Georg Brüning miał majątek i kochany był przez wszystkich bytomian, nie miał szczęśliwego życia prywatnego. Najpierw, w 1893 roku jedno z jego dzieci zmarło na zapalenie płuc, a kolejne 2 podczas epidemii szkarlatyny. Siedem lat później, w przeciągu zaledwie ośmiu dni, kolejne 3 dzieci zmarło wskutek epidemii dyfterytu. W 1906 roku zmarła córka Marie. W 1911 roku czternastoletni syn imieniem Hans został ciężko ranny wskutek wypadku w szkole, kiedy to jego kolega przyszedł pochwalić się rewolwerem. Następnego dnia Hans zmarł w klinice, nie odzyskawszy przytomności. Kolejni dwaj synowie zginęli podczas pierwszej wojny światowej. Spośród dzieci Georga i Dorothei, rodziców przeżyło tylko dwoje- wspomniana wcześniej córka Dorothea i Reinhold, który został zakonnikiem w Krzeszowie. Strata dzieci była wielką tragedią, z której małżonkowie nigdy się nie otrząsnęli. Mało tego, pod koniec urzędowania dopadła go choroba. Co gorsza, podczas wojny nadszedł kryzys i bytomianie nie mieli co jeść, a on bezradny, nie mógł im pomóc.

Georg zajmował się także czymś, co niezbyt często cechowało włodarzy - działalnością charytatywną. Oświadczył, iż w jego mieście nikt nie będzie głodny. Był dożywotnim prezesem Towarzystwa Wspierania Ubogich, które wydawało posiłki i opiekowało się bezrobotnymi, bez względu na narodowość. Życzliwy, troskliwy, wrażliwy wobec słabszych



3 komentarze:

  1. Tej historii nie znałem, cieszę się, że moja wiedza o Bytomiu wzrosła:)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nowe władze odebrały owdowiałej Dorothei willę, pozostawiając jej tylko dwa pokoiki."
    Niemcy w 1933 czy Polacy w 1944?

    OdpowiedzUsuń