31 gru 2016

Górnośląskiego Nowego Roku!

Niych na codziyn i łod świynta, gymba byndzie uśmiychniynta. 
Niych tyż zdrowie byndzie tyngie i kasiory wom przibyndzie. 
Niychaj łaski płynom z nieba, tela, wiela wom potrzeba. 
Do Siego Roku winszuje

Albina von Roth

24 gru 2016

Wesołych Świąt!

Życzymy czasu piyknego
Bożonanrodzyniowego,
Makowek, karpia fajnego
I Dzieciontka bogatego!
Ciś z darami do Betlyjki,
Do Ponboczka i Maryjki.
Świyntuj Boże Narodzynie!
Miyj uciechy na dwa miechy!
Śpiywej z nami, z Aniołami,
Z pastyrzami i królami,
Z yjzlym, wołym, baranami,
Z puklatymi kamelami
I wszystkimi Ślonzokami.
Radowaniym tym sie dziel!

19 gru 2016

Guido Henckel von Donnersmarck

Został magnatem przemysłowym tylko dlatego, że zmarł jego brat. W wieku zaledwie osiemnastu lat musiał przejąć ogromny majątek. Choć udało mu się go pomnożyć, nie wytrzymał psychicznie. Jego serce skamieniało, lecz z czasem nawrócił się na dobrą drogę. 19 grudnia 1916 roku zmarł górnośląski hrabia Guido Henckel von Donnersmarck.

22 paź 2016

Mieszko II Otyły

Gdyby nie przedwczesna śmierć, mógłby być równie wielkim władcą jak ojciec i dziadek. Zszedł z tego świata w nieodpowiednim momencie, zostawiając bratu problemy z którymi nie zdążył się zmierzyć. Jego życie nie było szczęśliwe, wyniszczała go choroba. W historii Polski zapisał się negatywnie. Tym monarchą był książę raciborski i opolski Mieszko II
Książę Mieszko na wizerunku z Graduału raciborskiego

3 paź 2016

Księżna Ludmiła

Jedna z najważniejszych kobiet w historii Górnego Śląska. Przodkini wszystkich panujących dziś w Europie monarchów. Kochająca żona i dobrodziejka. Nie ma o niej zbyt wielu informacji. Wiadomo, że była księżniczką. Postacią, której życiorysem dziś się zajmiemy, jest Ludmiła, żona Mieszka Plątonogiego, pierwsza księżna raciborska i opolska.
Ludmiła z ubieranki

8 wrz 2016

Wielki Przywilej Ziemski

Dokument ten możnaby nazwać jedną z pierwszych konstytucji w Europie. Powstał on na Górnym Śląsku i w owych czasach był niezwykle nowoczesny. Stworzył go człowiek nieszczęśliwy, pragnący szczęścia innych. Mowa o Przywileju Ziemskim księcia opolskiego Jana II, zwanym także Przywilejem Hanuszowym, Konstytucją księstw raciborskiego i opolskiego. 

Wieża Piastowska w Opolu

12 sie 2016

Georg Brüning

Jeden z najsłynniejszych Ślązaków z wyboru. Bytomski Pater Doloroso dzięki któremu miasto wyglądało jak wyglądało. Walczył o lepszy Górny Śląsk i wyszedł z tej walki zwycięsko. Los odpłacił mu się pięknym za nadobne. Kto to taki? To Georg Brüning, burmistrz Bytomia w latach 1883-1919.

6 sie 2016

Franz von Winckler

Uratował Katowice, z małej wioski przeistoczyły się w cudowne miasto. Skromny robotnik, który przebył karierę od zera do milionera. Potrafił pogodzić umiejętne gospodarowanie z działalnością charytatywną. Franz von Winckler, albo jak kto woli, Franciszek von Winckler, jest jedną z postaci z historii Górnego Śląska.

25 lip 2016

Urodziny

Dziś mija 2. rocznica utworzenia bloga Górny Śląsk. Do tego czasu osiągnęliśmy liczbę 8 326 wyświetleń i 244 polubień na FB.


                                                                  DZIĘKUJEMY!

16 maj 2016

Mieszko Plątonogi

Wielki władca, przodek wszystkich panujących dziś w Europie monarchów. Bardzo ważna postać historyczna. Gdyby nie on, świat nie usłyszałby o Raciborzu, a także o Górnym Śląsku. Prawdopodobnie za życia nie był szczęśliwym człowiekiem. Mieszko Plątonogi, bo o nim mowa, był naszym pierwszym władcą.

Wizerunek Mieszka z klasztoru w Czarnowąsach

7 maj 2016

Restauracja w Rozbarku

Rozbark, dawna restauracja Josefa Pawelczyka przekształcona w czasie I wojny światowej w szpital wojskowy. Obecnie w budynku przy ul. Alojzjanów mieści się sala balowa restauracji "Myśliwska".


28 mar 2016

Procesja konna w Pietrowicach Wielkich

Kawalkada wielkanocna jest jednym ze zwyczajów związanych ze świętami Wielkiej Nocy. W Polsce występuje tylko na Górnym Śląsku. Dawniej procesje te odbywały się we wszystkich wsiach śląsko-morawskiego pogranicza. Dziś odbywają się w Raciborzu, Sudole, Bieńkowicach, Pietrowicach Wielkich, Zawadzie Książęcej, Ostropie, Biskupicach, Pilchowicach, Żędowicach i Sternalicach. Jednakże najsłynniejsza procesja konna odbywa się w Pietrowicach Wielkich.

24 mar 2016

Laura von Hardenberg


Laura von Hardenberg była niemiecką arystokratką i górnośląską hrabiną. Przyszła na świat 8 września 1812 roku w Berlinie. Jej rodzicami byli Elżbieta Henrietta Wilhelmina von Czettritz und Neuhaus i Fryderyk August Burkhard von Hardenberg. Nie miała rodzeństwa.

22 mar 2016

Koźle, 22 marca 1328 r.


Notariusz księcia Władysława bytomskiego Proszo, proboszcz kościoła NM Panny w Bytomiu, sporządza dokument książęcy zatwierdzający przekazanie joannitom z Głubczyc przez rycerza Lassotę części wsi Dytmarów.

Kopia w jęz. łacińskim w XIX w. była w Archiwum Państwowym we Wrocławiu, sygn. D 174.

Opublikowano regest: CDS XXII, s. 37, nr 4733.


Instytut Śląski w Opolu, Towarzystwo Miłośników Bytomia. Jan Drabina, Jerzy Horwat, Zdzisław Jedynak - BYTOM ŚREDNIOWIECZNY - Przekazy źródłowe (1123-1492), Opole 1985.

15 mar 2016

Wybory w Leśnicy w 1833

15 marca 1833 r. w Leśnicy odbyły się wybory w celu wyłonienia rozjemcy. Deputowani wytypowali 6 kandydatów. Byli to: kupiec Georg Kowalik, rathmanni Friedrich Bandtko i Paul Długosch, fieber Andreas Thielmann, Bezirksvorstehler Mathias Hantke i mistrz stolarski Ferdinand Fiedler. Wybory wygrał 48 letni Georg Kowallik.

7 mar 2016

Kolejny potomek Mieszka Plątonogiego!

Oskar Karol Olaf to imiona najmłodszego z potomków księcia Mieszka Plątonogiego! Szwedzki książę przyszedł na świat wieczorem, 2 marca. Jest drugim dzieckiem następczyni tronu, Wiktorii i księcia Daniela. Ma starszą siostrę, księżniczkę Estelle. Dziś opublikowano pierwsze zdjęcie.

Oskar jest trzecim potomkiem księcia Mieszka Plątonogiego urodzonym w 2016 roku. Starsze od niego są dwie potomkinie, Izabela Aleksandra Maria Windsor i Magdalena Maria Aleksandra Zyta Charlotta Habsburg.

1 mar 2016

„Śląsk pod zaborem pruskim”, czyli podręcznikowe bzdury

jaskolkaslaska.eu

O tym, jak Górny Śląsk jest przedstawiany w podręcznikach szkolnych, z Marcinem Wiatrem – germanistą, historykiem, autorem analizy dotyczącej obecności Górnego Śląska w polskich podręcznikach rozmawia Tomasz Jarecki.

JS: Wraz z dużym zespołem naukowym przeprowadził Pan wyczerpujące badanie dotyczące obecności Górnego Śląska w podręcznikach do historii – polskich i niemieckich. Skąd w ogóle pomysł na takie badanie?
MARCIN WIATR: Dość jasno można moim zdaniem określić, że to, co wynosimy ze szkoły, kształtuje nasze podstawy światopoglądowe nierzadko na całe życie. Szkoła to okres, w którym mamy czas nie tylko na naukę, ale tak- że na refleksję. Wydarzenia historyczne powinny być rozpatrywane pod kątem wielu różnych wątków i racji, a uczeń powinien rozwijać umiejętność ich oceny z różnych perspektyw. W przypadku Górnego Śląska trudno niestety mówić nie tylko o wielowątkowych narracjach, ale w ogóle o miarę pełnym obrazie regionu. Treści odnoszących się do Górnego Śląska jest po prostu zbyt mało. W podręcznikach szkolnych treści odnoszących się do Górnego Śląska jest niecały 1 %.

Zbyt mało to znaczy ile? Niecały 1 %. 1%? Jesteście Państwo pewni?
Przeprowadziłem analizę ponad 100 polskich podręczników do nauczania historii w szkołach średnich, wydanych po 1990 roku. Właściwie żaden nie przedstawia złożonego charakteru Śląska. Górny Śląsk zajmuje w podręcznikach nie więcej niż 0,96 procent miejsca. Nie dość, że tak mało, to wciąż dominuje narodowocentryczna perspektywa interpretacyjna, zawężająca ocenę zjawisk i ludzkich wyborów.

To, co wynosimy ze szkoły, kształtuje nasze podstawy światopoglądowe nierzadko na całe życie.

W jaki sposób ta narodowocentryczna interpretacja się przejawia?
Co do zasady – im dalej od dnia dzisiejszego dane wydarzenie miało miejsce, tym szerzej się je opisuje. Dla przykładu nowsze podręczniki, rozpatrując Śląsk z czasów Henryka Brodatego czy Pobożnego, opisują go jako krainę rozdartą pomiędzy Koroną a Czechami z coraz bardziej rosnącymi wpływami niemieckimi – bardziej rozpatrywanymi jednak pod kątem kręgów kulturowych, religii i języka aniżeli narodowości w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. W przypadku masowych emigracji Ślązaków do RFN w latach 70, podręczniki kwitują to jednym zdaniem – „masowe wyjazdy ze Śląska do Niemiec w celach zarobkowych”.

Skąd, Pańskim zdaniem, się to bierze?
Chciałbym wierzyć, że jest to po prostu skutek braku wyczulenia na odmienności regionalne Polski, czasem być może luka w wiedzy autorów tworzących dzisiejsze podręczniki. Na potwierdzenie tej hipotezy możemy podać fakt, iż w kilku podręcznikach spotkaliśmy się ze stwierdzeniem o „Śląsku pod zaborem pruskim”. Taka teza jest do wybaczenia u osoby, która nie uprawia historii zawodowo. Człowiek, który z niej żyje – człowiek, któremu powierza się napisanie podręcznika kształtującego nierzadko całe pokolenia – na takie skróty myślowe nie może sobie pozwolić.

Może to po prostu jednorazowe niedopatrzenie?
Niestety, takich potknięć jest dużo wię- cej, np. Kulturkampf pokazany jako działanie wymierzone tylko w ludność polsko – i śląskojęzyczną, z całkowitym pominięciem niemieckich katolików, któ- rych ta polityka też przecież boleśnie dotykała. Dalej – prosty podział ludności górnośląskiej według linii Polakkatolik i Niemiec-ewangelik. Brak też jakiejkolwiek wzmianki o jednej z największych europejskich wojen – wojnie trzydziestoletniej, która zmieniła przecież oblicze Śląska. Lwia część podręczników po rozbiciach dzielnicowych zapomina w ogóle o naszym regionie na kilka dobrych stuleci – czasem jedynie pojawia się o Śląsku wzmianka przy ucieczce Jana Kazimierza z kraju. Temat Górnego Śląska wraca dopiero w kontekście wspomnianego wcześniej Kulturkampfu oraz później, podczas wskrzeszania młodego Państwa Polskiego pod postacią II Rzeczpospolitej i konsolidacji granic.

Edukacja regionalna nie jest sprzeczna z patriotyzmem, lecz nawet poszerza jego rozumienie o te elementy, bez których społeczeństwo obywatelskie nie może funkcjonować

Tam nadrabia się wszystkie zaległości?
Bynajmniej. Wtedy w większości podręczników Górny Śląsk dostaje najwięcej „czasu antenowego” – w zakresie od 6 linijek po – nierzadko – cały akapit!

Czym – Pańskim zdaniem – takie embargo informacyjne może skutkować?
Nie jest tajemnicą, że Górny Śląsk ma odmienną historię, tradycję i kulturę od reszty kraju – stąd bierze się jego unikatowość i odmienność. Niestety, ludzie mają tendencje do obawiania się nieznanego – zawsze z większą rezerwą podchodzimy do obcego niż do sąsiada. Nawet jeżeli sąsiad to kawał drania, zawsze jest to drań oswojony. W myśl tej zasady ludzie, którzy nic nie wiedzą o Górnym Śląsku, podchodzą do niego z nieufną rezerwą, budując jego obraz z fragmentów informacji obecnych w mediach – telewizji, gazecie, internecie. Wiedza, którą powinni wynieść ze szkoły, a której nie wynoszą, jest wypełniania przez strzępy medialne o, powiedzmy sobie szczerze – znikomej wartości merytorycznej, ale bardzo dużym nasyceniu emocjonalnym. Obraz Śląska jawi im się przez pryzmat doniesień o tąpnięciach, strajkach czy katastrofach górniczych i patologiach z całkowitym pominięciem kultury, sztuki i całej tej tożsamościowo złożonej przestrzeni, w której żyją Górnoślązacy. Taka sytuacja jest dość niefortunna, ponieważ w oparciu o nią jest już tylko krok do zbudowania trwałego podziału „my – oni”.

Czyli, Pańskim zdaniem, wpływ historii na czasy dzisiejsze powinien być zaznaczany wyraźniej?
Dobrze byłoby, by te do tej pory dość płytkie narracje w podręcznikach pokazały Górny Śląsk w sposób bardziej zróżnicowany – nie jak brudną bryłę węgla, a raczej jak diament, rzucają- cy odblaski we wszystkich kolorach tęczy. To dotyczy zresztą także innych regionów, choć w przypadku np. Warmii i Mazur, czyli historycznych Prus, te narracje podręcznikowe są już bardziej „zeuropeizowane”. Być może dlatego, że w nie ma tam już „problemu” zwartych mniejszości narodowych i tzw. „płynnej” etniczności? W każdym razie konsekwencje tego płaskiego spojrzenia sięgają dużo dalej niż prosty brak wiedzy o historii. Proszę spojrzeć, jak wielu Polaków utożsamia narodowość z obywatelstwem – jestem pewien, że gdyby przeprowadził Pan sondę uliczną z pytaniem, czym to się różni, 90% pytanych odpowie Panu, że praktycznie niczym. PRL skutecznie usunął informację o jakichkolwiek mniejszościach z debaty publicznej, dając społeczeństwu dogmat o jednolitym Państwie. W III RP praktycznie nie doszło do przewartościowania problematyki mniejszości, do dziś w podręcznikach nie są one postrzegane jako ważny, pozytywny element polskiego społeczeństwa obywatelskiego. Utrata wieloetniczności na skutek II wojny światowej i przesunięcia granic powojennej Polski nadal oceniana jest jako efekt pozytywny.

Czy w takim razie na receptę już za późno?
Nigdy nie jest za późno, zresztą widać, że autorzy nowszych podręczników starają się podchodzić do wielu zagadnień sięgając po różne perspektywy interpretacyjne. Byłoby lepiej, gdyby w kontekście Górnego Śląska takie podejście dotyczyło nie tylko okresów odległych historycznie, ale i historii nowożytnej i najnowszej. To wszystko kwestia odpowiedniego dialogu i współpracy. Pamiętajmy o tym, że każdy podręcznik, zanim dostanie dopuszczony przez MEN do użytkowania, powinien być poddany konsultacji naukowej. 6 dodatkowych linijek zawsze można do podręcznika dołożyć, a podwoiłoby to ilość informacji o Śląsku w wielu z nich.

A alternatywy takiego rozwiązania? Bo to, jakkolwiek słuszne, jest rozwiązanie, którego wdrażanie potrwałoby lata.
Dialog wymaga zaufania, a to musi potrwać. Oczywiście można by życzyć sobie szybszych rozwiązań, np. na skutek większej decentralizacji nauczania, a co za tym idzie – wprowadzenia przedmiotu edukacji regionalnej do szkół. Wtedy, bez krzywdy dla innych przedmiotów, których nasze dzieci się już uczą, mogłyby poznać więcej faktów z historii regionu, w którym żyją. Trzeba szukać dróg i argumentów, by przekonać decydentów, że edukacja regionalna nie jest sprzeczna z patriotyzmem, lecz że nawet poszerza jego rozumienie o te elementy, bez których społeczeństwo obywatelskie nie może funkcjonować: kulturę dialogu, empatię, zdolność oceny złożonych zjawisk, postawę otwarto- ści na świat, w końcu zaufanie społeczne do kulturowej inności, odwołującej się do wspólnych wartości.

Czyli jednak – lepiej się pięknie różnić niż być brzydko takim samym?
W granicach rozsądku – zawsze.

Dziękuję za rozmowę.

W podręcznikach szkolnych treści odnoszących się do Górnego Śląska jest niecały 1 %.

2 lut 2016

Podanie o nawiedzonym młynie

O dioble złośliwym i utopku złośliwym, czyli legendy i wierzenia powiatu gliwickiego, Gliwice 2012

W dawnych wiekach, szlak handlowy z Wrocławia do Krakowa biegnąc przez Pyskowice musiał w wielu miejscach pokonywać koryto rzeki Dramy. Najbliższa okolica pozbawiona była wówczas mostów, więc nie była to łatwa przeprawa, zwłaszcza że w czasie deszczów rzeka często występowała ze swego koryta. Dochodziło wtedy do tragicznych utonięć kupców, po których w okolicy rzeki zaczynały się pojawiać dziwne widziadła, które niejednego spokojnego mieszkańca tych okolic doprowadziły do obłędu. Nikt nie znał skutecznego sposobu na pozbycie się nie mogących zaznać spokoju duchów topielców — wszystkie znane ludowe metody zawodziły.
Pewien duch człowieka, który utonął w Dramie, co noc nawiedzał tamtejszy młyn, znajdujący się w połowie drogi między Pyskowicami a Zawadą. Zjawa dzień w dzień po zmierzchu straszyła i nękała gospodarza oraz jego rodzinę. Sprawy zaszły tak daleko, że w obawie przed straszną marą byli oni zmuszeni co wieczór opuszczać swoje domostwo i korzystając z gościnności sąsiada nocować u niego. Pewnego popołudnia zawitał do młyna niespodziewany wędrowiec. Był to młody czeladnik młynarski, który chciał odbyć tu praktykę. Lecz młynarz zmuszony był mu odmówić — nie powodziło mu się najlepiej, pracy też nie miał na tyle, by starczyło jej dla pomocnika. Młynarz zaproponował jednak zmęczonemu i głodnemu przybyszowi posiłek. Po spożyciu jadła chłopak poprosił gospodarza o nocleg na tę jedną noc. Pora była już późna, na dworze zapadł zmierzch, a jego z rana czekała długa i wyczerpująca wędrówka w poszukiwaniu pracy u kolejnych młynarzy. Pan domu opowiedział mu wówczas historię o duchu topielca nawiedzającym co noc młyn. Ta wiadomość nie zniechęciła jednak ani nie przestraszyła czeladnika, więc młynarz ostatecznie zgodził się, choć pełen obaw o młodego wędrowca. Pożegnali się serdecznie z nadzieją, że nazajutrz znowu się spotkają cali i zdrowi i rodzina młynarza udała się na spoczynek do sąsiada. Gdy zapadła noc, chłopak sięgnął po swoje skrzypce i zaczął z wirtuozerią mistrza na nich grać.

Nagle wędrowiec usłyszał przeraźliwy łomot i spostrzegł zbliżającego się do niego ducha, który jednak usiadł w kącie i z zaciekawieniem przyglądał się oraz przysłuchiwał utalentowanemu grajkowi. Unoszące się w pomieszczeniu dźwięki najwyraźniej wywarły ogromne wrażenie na zjawie. Kiedy chłopak przestał grać, duch zapytał, czy teraz on nie mógłby spróbować. Czeladnik zgodził się, ale pod pewnym warunkiem. Przed przystąpieniem do gry, trzeba by opiłować zjawie zbyt długie szpony, które mogłyby zniszczyć struny skrzypiec. Duch przystał na ten warunek bez wahania. Czeladnik włożył więc jego dłoń do imadła, mocno skręcił i zaczął piłować, lecz nie tylko paznokcie, ale również palce topielca. Krzyczał on głośno i przeraźliwie z bólu, jednak na nic się to zdało. Wędrowiec bez litości piłował dalej. Duch nie wytrzymał, zwinnym ruchem wyrwał rękę z imadła i uciekł czym prędzej. Od tego wydarzenia słuch o nim zaginął, a na pamiątkę tego zdarzenia właściciela młyna nazwano Skrzypkiem.

31 sty 2016

Puchar z herbem Raciborza

Przeglądałam dziś ebay. Udało mi się znaleźć wyrzeźbiony w węglu puchar z herbem Raciborza i górnikiem. Cena wynosi 38, 00 EUR. Wysokość 29 cm, waga 1367 gram.

30 sty 2016

Pierwszy dokument dotyczący Rybnika

Dzieje miasta Rybnika i dawniejszego państwa rybnickiego na Górnym Śląsku. Na podstawie wydanej w 1861 r. Kroniki Franciszka Idzikowskiego = Geschichte der Stadt und der ehemaligen Herrschaft Rybnik O.-S. Unter Verwendung der im Jahre 1861 von Franz Idzikowski erschienenen Chronik
Pieczęć Rybnika z 1669 roku
W imię przenajświętszej i niepodzielnej Trójcy św. My Wawrzyn z Boskiego miłosierdzia biskup wrocławski oznajmujemy obecnym jak i przyszłym pokoleniom, że za wspólną zgodą kapituły wrocławskiej na cześć Boską i dla utrzymania zakonnic w kościele św. Zbawiciela w Ribnichu, na prośbę szanownego księcia i katolickiego pana, świetnego księcia opolskiego Kazimierza, kościołowi św. Zbawiciela w Ribnichu dajemy i darujemy dziesięciny z następujących wsi w kasztelanji cieszyńskiej: Golesovo, Vizla, Yscrichino, Zamaischi, Negevuzi, Suenchizi, Suburbium, Zasere, Clechemuje, Radoviza, Punzo, Belevisco, Ogrozona, Novoza, które mają posiadać na zawsze. Także z dziesięcin, które się będzie uiszczało z nowych pól miejsc pustych dajemy i darujemy za zgodą powyżej mianowanemu kościołowi św. Zbawiciela w Ribnichu połowę. W okręgu Cravar zaś z dwiema przyległymi wsiami Rachov i Lichan dajemy i darujemy za zgodą powyżej mianowanej kapituły temu samemu kościołowi św. Zbawiciela w Ribnichu dwie części dziesięcin. Dziesięciny zaś które zatwierdził nasz poprzednik św. pamięci pan Sierosław, dawniej biskup wrocławski, kościołowi Najśw. Panny Marji w Ribnichu, z okazji jego poświęcenia, zatwierdzamy za zgodą częstokrotnie wspomnianej kapituły wrocławskiej. Mianowicie dziesięciny samej wsi Ribnich, ze Smolny, Zalese i Knegnizi, którą to ostatnią wieś otrzymał kościół rybnicki od kościoła w Sale w zamianie za wieś Golco. Ażeby zaś w sprawie wolnych dziesięcin, jakie pewni rycerze kościołowi św. Zbawiciela w Ribnichu z własnej woli byli darowali, kościół w jakikolwiek sposób nie mógł być ukrzywdzony, uważamy za dobre, zatwierdzić takowe temu samemu kościołowi za zgodą powyższą. Mianowicie dziesięciny rycerzy: Vincentius i Pribizlaus, Crisanus i Johannes, Gasso i Albertus, Alexander i Ztrezo, Vincentius i jego bracia, Suentossius i Michahel, Eustachius i Wisimir, Wrtizlaus i Grimizlaus. Darowizny samego księcia, których tenże udzielił kościołowi św. Zbawiciela w Ribnichu jak najchojniej, uznaliśmy godne, żeby do tej naszej darowizny na wieczną pamiątkę były dołączone. Są to: okolica Ribnicha samego, z kaplicą i wszelkim prawem i jurisdykcją i wolnością i użytkami tak z dobrów jak i wszelkich innych dochodów, które w czasie obecnym jak i późniejszym na tym terenie mogą do tego przyjść. Dalej wieś Breze, Smolna, Knegnizi, Wroblino, Susela z jej dystryktem. Bresini, Scacovizi, Cravar z jej dystryktem. Rachovo i Lichan, z zupełną wolnością. Grudina i cło z Sevor. Ażeby zaś w przyszłości darowizny te przez naszych następców były szanowane, zatwierdzamy to naszym podpisem jako też dołączonej pieczątki tak naszej jak i poprzednio wzmiankowanej kapituły. Uchwalono we Wrocławiu w chórze św. Jana e 1223 r. po narodzeniu Pana Jezusa Chrystusa dnia 25-go maja w obecności dziekana Victor, archidiakona Janus, scholastyka Egidius, kantora Radulf, kustosa Laurentius. Archidiakona Radozlaus z Ołomuńca. Zdizlaus archidiakona z Zawichostu, wrocławskich kanoników Otto, Lupus, Albertus, Sdizlaus, Prothasius, Franco, Lambinus, Simon, Johannes, Boguslaus i innych kanoników wrocławskich: hr. Radozlaus, Richter z Opola, który był posłem księcia Kazimierza i w obecności dużo innych.
Do tego co powyżej powiedziano dałączamy, że połowę od nowych pól w kasztelanji cieszyńskiej zarezerwowaliśmy kościólowi św. Jana we Wrocławiu taksamo trzecią część dziesięcin w Cravar, Rachow i Lichan. Zaś kościołowi św. Mikołaja w Cieszynie przeznaczamy wzamian za kilka z powyższych dziesięcin 40 garnców miodu w Koźlu. Ostatnie uwagi poczyniono w Smarzowie w tym samym roku dnia 27-go maja w obecności powyżej mianowanych świadków.

27 sty 2016

24 sty 2016

2 sty 2016

Nowa książka o Opolu zabiera nas na wyprawę w świat, który zniszczyła II wojna światowa

Artur Janowski
2015-10-07, Aktualizacja: 2015-10-07 08:19

"Opole przełomu wieków XIX/XX" dr Macieja Borkowskiego jest już w księgarniach. To rarytas, bo publikacji o historii miasta wciąż mamy niewiele.