28 lip 2015

Pałac w Turawie od lat popada w ruinę. Urzędnicy mają związane ręce



nto.pl

28 lipca 2015, 18:00

Oburzona wnuczka ostatniego właściciela pałacu w Turawie napisała list do starosty opolskiego. Zabytek popada w ruinę, a urzędnicy tłumaczą, że nic nie mogą zrobić.
- To bardzo smutne, że w Polsce, w kraju, w którym tak szanuje się przeszłość i zabytki, niszczeje piękny zamek, który ma wielowiekową tradycję - mówi mieszkająca we Francji Beatrix Dechambenoit. - Muszę teraz to nagłośnić, by odpowiedzialni za to nie mogli spać spokojnie. Do 2011 roku w pałacu mieścił się dom dziecka, ale ze względu na zły stan techniczny obiektu i wysokie koszty jego utrzymania starostwo powiatowe postanowiło pozbyć się zabytku. 

Beatrix Dechambenoit, wnuczka jego ostatniego właściciela, zmarłego w 1952 r. Hubertusa von Garniera, chciała, by pałac został przekazany gminie Turawa. Zamierzała urządzić tam centrum kultury i przyjaźni pomiędzy Polską, Niemcami i Francją, w którym spotykaliby się różnego rodzaju artyści z tych państw. 


- Przekazałam starostwu innowacyjny projekt zagospodarowania, mogący przynieść szereg korzyści dla regionu, Polski i Europy - mówi pani Dechambenoit. - Niestety, na jego zakup i pierwsze niezbędne remonty potrzeba było około 5 mln euro, a takiej kwoty nie udało mi się zgromadzić.
Gmina Turawa gotowa była przejąć pałac, ale za symboliczną złotówkę.

- Szukalibyśmy inwestorów, bardzo możliwe, że zrobilibyśmy coś wspólnie z panią Dechambenoit - wyjaśnia wójt Turawy Waldemar Kampa. - Jednak na kupno pałacu nie było nas stać.

Ostatecznie pałac sprzedany został w grudniu 2012 r. warszawskiej spółce TFS, prowadzącej kilka warsztatów samochodowych. Cena wywoławcza za obiekt o powierzchni 2 tys. m kw. i 7-hektarową działkę wynosiła 2 mln 20 tys. zł, ale zgodnie z ustawą o ochronie zabytków została zredukowana o połowę.

Warunkiem zawarcia transakcji było przedstawienie przez nabywcę zaakceptowanego przez wojewódzkiego konserwatora zabytków planu zagospodarowania obiektu. Zgodnie z zapowiedziami inwestora miało tam powstać centrum restauracyjno-hotelowe. Do dziś w turawskim pałacu nie zrobiono prawie nic i zabytek popada w ruinę. Na domiar złego dach ostatniej siedziby rodu von Garnierów palił się już trzykrotnie.

- Cóż, to nie był najlepszy kupiec i transakcja - przyznaje Tadeusz Dziubałtowski, naczelnik wydziału gospodarki nieruchomościami i rolnictwa Starostwa Powiatowego w Opolu. - Teraz jednak powiat opolski nie ma już wpływu na to, co z pałacem robi jego obecny właściciel. Do podejmowania jakichkolwiek działań uprawniony jest tylko Wojewódzki Konserwator Zabytków.
- Obecnie przygotowujemy się do prac w trybie egzekucyjnym, które mają zabezpieczyć pałac przed dalszą degradacją - wyjaśnia woj. konserwator zabytków Iwona Solisz. - Jeśli jego właściciel nadal nie będzie się wywiązywał z obowiązku należytego zabezpieczenia obiektu, to wystąpię do starosty opolskiego z wnioskiem o wywłaszczenie go.
Barokowy pałac w Turawie został zbudowany przez rodzinę von Loewenkron na początku XVIII wieku, a później stał się siedzibą jednej z linii rodu von Garnier, która od 1804 roku była właścicielem Turawy. M.in. w latach 30. ub. wieku na części gruntów Hubertusa von Garniera zbudowano zbiornik retencyjny.

Mimo wielokrotnych prób nie udało nam się skontaktować z obecnymi właścicielami pałacu.


26 lip 2015

Urodziny

W dniu wczorajszym, 25 lipca 2015 roku miała miejsce 1 rocznica powstania Górny Śląsk Blog. Od tego czasu osiągnęliśmy liczbę 2218 wyświetleń i 60 polubień na FB.
orewa.org
DZIĘKUJEMY!

9 lip 2015

Zamek w Niemodlinie otwarty dla zwiedzających!!!

      • Przeglądałam właśnie portal Nasze Miasto i znalazłam to!



      opole.naszemiasto.pl

        2015-07-08

      Mający ponad 700 lat Zamek Książęcy Niemodlin jest jednym z najpotężniejszych zamków w Polsce. Teraz nowy właściciel zamku postanowił otworzyć go dla wszystkich zainteresowanych historią.

Zamek Niemodlin wzniesiony został przez rodzinę książęcą Bolesława I w XIII wieku aby bronić ziem opolskich. 

Nowy właściciel zamku postanowił otworzyć go dla wszystkich zainteresowanych historią. Zamek dostępny jest dla zwiedzających w soboty i niedziele. 

Zwiedzanie odbywa się w grupach zorganizowanych z przewodnikiem o ustalonych godzinach: 12.00 i 13.00. 
Punkt zbiórki znajduje się przy fosie. 

Zamek w Niemodlinie - trasa zwiedzania: 
1. Most i fosa 
2. Rzeźby parkowe 
3. Zabytkowy średniowieczny dziedziniec 
4. Przyziemie 
5. Sala balowa 
6. Kaplica 
7. Park zamkowy 
Czas trwania trasy: 45 minut

Zamek w Niemodlinie - bilety: 

Dla turystów indywidualnych: 
– bilet normalny 15.00 zł 
– bilet ulgowy 10.00 zł (młodzież szkolna i studenci) 
– dzieci do lat 4 – wstęp bezpłatny 

W cenę biletu wliczona jest opłata za przewodnika. Informacje i rezerwacja pod numerem 721 806 379 

3 lip 2015

Opolszczyzna to też Górny Śląsk!

Nowiny, wyd. 2014/38 (2982)

Rozmowa z Wojciechem Glenskiem, wiceprezesem Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej


Wielu ludzi wciąż nie wie, że Górnoślązacy mieszkają w dwóch województwach, bo tak zwana Opolszczyzna to również historyczny Górny Śląsk. 
Tak, sztuczne pojęcie Opolszczyzna pojawiło się po wojnie i wytworzyło wiele błędnych opinii, stereotypów. Mieszkańcy województwa opolskiego byli przekonani, że w ówczesnym województwie katowickim też mieszkają Ślązacy. ale jacyś inni, jakby z innej gliny ulepieni. Mówią inną godką, mają inne zwyczaje. Podkreślano też przede wszystkim różnice pomiędzy Ślązakami z opolskiego i katowickiego, czemu sam dałem się zwieść. Na szczęście poznałem wielu wspaniałych mieszkańców obecnego województwa śląskiego. dzięki którym się przekonałem, że zdecydowanie więcej nas łączy, aniżeli dzieli.


Niestety, oba województwa raczej się nie rwą do współpracy, a wręcz między sobą rywalizują.

Niestety. Najwięcej złego w relacjach między Ślązakami z opolskiego i katowickiego działo się pod koniec lat 90., w przeddzień reformy administracyjnej. Opolskie elity bały się, że Opole utraci status miasta wojewódzkiego i zostanie przyłączone do województwa śląskiego. Rozpoczęła się wtedy zakrojona na szeroką skalę akcja propagandowa mająca pokazać, że Katowice to samo zło i jeśli zostaniemy przyłączeni do województwa śląskiego, to zatracimy swoją śląską tożsamość. Cel został osiągnięty: na tak zwanej Opolszczyźnie udało się wykreować Katowice jako największego wroga, wręcz ucieleśnienie zła. Obecnie emocje są już znacznie mniejsze, niż piętnaście lat temu, ale mit wrogości wciąż gdzieś w świadomości pozostaje.


Na domiar złego pojawił się jeszcze jeden mit, że jest wiele odmian śląskiej godki i Ślązacy sami między sobą nie potrafią się porozumieć. Miałeś takie problemy w województwie śląskim? 

Nigdy nie miałem z tym żadnego problemu, a wręcz przeciwnie. Kiedy kilka lat temu byłem w okolicach Gorzyc, ktoś mnie zapytał, skąd jestem. Odpowiedziałem że z opolskiego, ale mi nie uwierzył. Po godce był przekonany że jestem z ich stron. Faktem jest, że ja sam kiedyś myślałem, iż wszyscy Ślązacy z waszego województwa mówią tak, jak w Katowicach. I byłem w błędzie, bo się okazało, że godka i akcent we wsi w powiecie rybnickim, oddalonej od Opola o 120 km, była tak podobna do mojej, że aż trudno mi było w to uwierzyć.


Co mieszkańcy województwa opolskiego myślą o śląskiej tożsamości?

Z tego co zaobserwowałem, to coraz więcej młodych ludzi taką tożsamości deklaruje, jednak w konfrontacji z osobami, które nie mówią po śląsku, nieraz ukrywają swoje pochodzenie i godkę. Sam również tak robiłem i wiele razy tego żałowałem, kiedy się okazywało, że mój rozmówca też jest Ślązakiem i też godo. Niestety, język śląski został na długie lata całkowicie wyparty z przestrzeni publicznej, ale na szczęście powolutku wraca. W dalszym ciągu można się u nas spotkać z uszczypliwymi komentarzami, kiedy ktoś w miejscu publicznym godo, ale są to wyjątki.


Młodzi ludzie już nie mają kompleksów?

Właśnie wśród młodych pojawia się coraz dojrzalsze postrzeganie swojej tożsamości regionalnej. Nie wstydzą się tego, kim są, jak mówią. Każdy inaczej patrzy na swoją tożsamość. Coraz częściej też widać, szczególnie właśnie u młodych osób, że bycie Ślązakiem to powód do dumy. Posługują się godką śląską w miejscach publicznych, dyskutują, piszą w internecie po śląsku. Mało tego, jeżdżąc po Europie dostrzegają, że ich rówieśnicy z innych europejskich regionów wręcz szczycą się swoim pochodzeniem i jeśliby ich ktoś upomniał, że posługują się swoim językiem regionalnym, to by się tylko głośno roześmiali. Jeśli chodzi o śląską tożsamość, to jestem pełen nadziei, patrząc właśnie na ludzi młodych. Równocześnie jednak martwię się, że młodzi Ślązacy nie uczą swoich dzieci po śląsku. Niestety, w świadomości Ślązaków zakorzenił się strach przed tym. by dziecko nie miało śląskiego akcentu i by nie było z tego powodu dyskryminowane w szkole czy w pracy.