27 kwi 2018

Oskar Troplowitz

Dzięki swym wynalazkom zmienił świat. Używamy ich na co dzień, często nieświadomi, kto je stworzył. Farmaceuta z wykształcenia, artysta z zamiłowania, wizjoner. Jeden z tych, z których jesteśmy dumni. O kim mowa? To nikt inny jak urodzony w Gliwicach Oskar Troplowitz.

Przyszedł na świat 18 stycznia 1863 roku w Gliwicach jako syn Żydów Ludwiga Troplowitza i Agnes Mankiewicz. Był w połowie Ślązakiem. Miał starszą siostrę Sophie. W 1870 rodzina przeniosła się do Wrocławia. Oskar ukończył tam szkołę podstawową i gimnazjum Marii Magdaleny. Wyrósł na przystojnego młodzieńca. Chciał studiować historię sztuki, lecz rodzice wyobrażali go sobie na innych studniach. Wtedy to Oskar postanowił zostać aptekarzem. W latach 1878–1881 odbył trzyletnią naukę i praktykę we wrocławskiej aptece przy ulicy Świdnickiej. Później pracował  jako asystent w aptekach w Berlinie i Poznaniu. W latach 1884-1886 studiował farmację na Uniwersytecie Wrocławskim, kończąc naukę egzaminami państwowymi. Nadrobił maturę i przeniósł się do Heidelbergu, gdzie studiował historię sztuki. W 1888 otrzymał tytuł doktora filozofii i magistra wolnych sztuk. Po odbyciu rocznej służby wojskowej wyjechał do Poznania, gdzie pracował w aptece swego stryja Gustawa Mankiewicza. Zaręczył się z kuzynką Gertrudą.
W maju 1890 ukazała się w prasie informacja o sprzedaży fabryki i magazynów chemiczno-farmaceutycznych Beiersdorfa w Altonie koło Hamburga. Oskar postanowił spróbować swych sił w prowadzeniu przedsiębiorstwa.
Ofertę kupna złożyły trzy osoby. Wybrano Oskara. Cena była rozłożona na raty i wynosiła 60 000 marek. 2 sierpnia Oskar złożył ofertę spłacenia wszystkich rat i przejęcia firmy już od 1 października, za co gotów był zapłacić dodatkowe 10 000 marek. Beiersdorfowi ta propozycja była na rękę. Determinacja Troplowitza i pomoc finansowa stryja spowodowały szybkie przejęcie przedsiębiorstwa, od 1 października Oskar był już jedynym jego właścicielem. Jako że nie miał się gdzie podziać, wynajął w domu Beiersdorfa mieszkanie. 
9 stycznia 1891 w Poznaniu ożenił się z Gertrudą. Wkrótce potem małżonkowie przenieśli się do Hamburga i rozpoczęli nowe życie. Wkrótce po przejęciu fabryki postanowił wybudować nowe obiekty, tym razem nie w Altonie, lecz w Hamburgu. Jeszcze w tym samym roku odwiedził go znajomy stomatolog z Gliwic, doktor Floris. Za jego namową, w 1892 stworzył pierwszą na świecie pastę do zębów, którą nazwał Florisal. Również w tym samym roku otrzymał patent na procedurę osuszania maści.  Nawiązał współpracę z profesorem Paulem Gersonem Unną i innymi badaczami. W latach 1891-1893 zbudował przy obecnej Unnastrasse dwupiętrowy dom mieszkalny i trzypiętrową fabrykę. I wtedy przyszedł odpowiedni moment, aby okazać swym robotnikom dobroć. Z radości, iż powstaje nowa fabryka, zaprosił ich wraz z ich współmałżonkami na wspólne świętowanie. Od początku działalności ukierunkował się na rynki międzynarodowe: już w 1890 w cenniku zamieszczono uwagę, iż nasi klienci to klienci międzynarodowi. W 1893 Troplowitz podpisał kontrakt na wyłączność z przedstawicielami z USA.
W roku 1901 Oskar  rozpoczął produkcję pierwszego samoprzylepnego plastra opatrunkowego Leukoplast. Podczas prac nad plastrem powstała taśma klejąca. W 1904 przejął od Thomasa Douglasa fabrykę mydła i rozpoczął produkcję mydeł toaletowych. W 1905 ukazał się pierwszy masowy produkt firmy - pasta do zębów Pebeco. W 1909 Oskar wypuścił na rynek kolejny produkt - pierwszą na świecie wysuwaną szminkę o nazwie Labello.

Oskar rozwijał także swą młodzieńczą pasję. Stał się mecenasem sztuki dla ówczesnych artystów. Wraz z żoną skupywał wiele dzieł sztuki, zarówno osiemnastowieczne jak i wykonywane za jego życia. Był pierwszą osobą w Niemczech, która zakupiła obraz Pablo Piccassa zatytułowany Kobieta pijąca absynt. Dzieła te gromadził w wybudowanej w roku 1909 willi przy Agnesstrasse. Małżonkowie prowadzili tam otwarty dom, miejsce intelektualnych i twórczych spotkań, odwiedzany przez wielu artystów. Organizowali duże przyjęcia, także bale kostiumowe, świąteczne obiady, wieczory przy kominku. Jeździli także konno - mieli swą stajnię z tyłu fabryki. Podróżowali do Włoch, Belgii, Anglii, Francji, Rosji, Egiptu, USA, zawsze ze skrzyniami, kuframi i pudłami na kapelusze Gertrudy. Małżeństwo było bezdzietne. W 1906 zakupili samochód. 
Troplowitz dbał, aby produkty jego firmy były zarówno wysokiej jakości jak i szeroko dostępne. Pracował na markę swej firmy wprowadzając nowoczesne drukowane etykiety oraz nowatorskie formy reklamy, przykładowo obwożoną na samochodach. Reklamy te były proste, zrozumiałe dla szerokich odbiorców. Ponadto objął patronatem kościół w Westensee, który wyremontował i wyposażył w nowe organy. W latach 1904-1910 był radnym Hamburga. 11 lat zasiadał w miejskiej komisji budowlanej, sześć lat w urzędzie szkół wyższych, działając ponadto w komisji finansowej. Choć mieszkał poza Śląskiem, nigdy nie zaprzestał kochać Gliwic.
W 1910 Troplowitzowie konwertowali na chrześcijaństwo. W roku 1911 Oskar wraz z profesorem Unną stworzyli najsłynniejszy krem na świecie. Krem ten nazwano Nivea. Początkowo pakowano go w pudełka o żółtym kolorze, z secesyjnymi motywami.
Oskar traktował swych robotników z godnością. Ograniczył dzień pracy, w 1892 do 60 godzin tygodniowo, a w 1912 do 48, zachowując pełne wynagrodzenie i płatne urlopy. Otrzymywali darmowe posiłki w pracy i premie na Boże Narodzenie. Pozwalał pracować kobietom w ciąży, ale tylko przy lekkich zajęciach. Dla matek karmiących wydzielił specjalny pokój, a także utworzył przyzakładowy żłobek. Od 1916 mieli nawet wczasy. Co ciekawe, zapraszał ich do swego domu. Wszyscy chcieli u niego pracować.

Gdy w 1914 nadeszła wojna, Oskar podupadł na zdrowiu. Nie pomogła mu kuracja w uzdrowisku. W 1918 po raz ostatni odwiedził Gliwice. Po tej wizycie nie było mu dane pożyć zbyt długo, albowiem, 27 kwietnia 1918 gdy szedł do swej fabryki, zmarł na udar. Miał 55 lat. Pogrzeb odbył się 1 maja. Gertruda przeżyła go tylko o dwa lata.

Reasumując. Dlaczego powinniśmy pamiętać o Oskarze Troplowitzu. Dlatego, iż był inteligentny i ambitny? Owszem, jednakże to nie wszystko. Powodów jest jeszcze kilka. Po pierwsze, potrafił pogodzić swą pasję i prowadzenie przedsiębiorstwa. Po drugie, dążąc do celu, szanował przy tym innych. Dlatego, iż jednym ze swych odkryć ocalił tysiące istnień. Po czwarte, dzięki niemu nie tylko Gliwice, lecz i cały Śląsk ma powód do dumy. A także dlatego iż był po prostu dobrym człowiekiem. I dla niego - owacje na stojąco!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz