Wirtemberczyk, który planował karierę, lecz trafił do znienawidzonej krainy nad rzeką Odrą. Odnalazł tam swe miejsce w świecie i zaaklimatyzował się wśród tamtejszej ludności. Tam też zmarł i został pochowany. Kim był ów człowiek? To lekarz, okulista, etnograf i społecznik Juliusz Roger.
Przyszedł na świat 23 lutego 1819 w miasteczku Niederstotzingen w Wirtembergii, będącej wówczas królestwem. Wychował się w rodzinie katolickiej.
Ukończył gimnazjum w Ausburgu. W wieku dwudziestu lat wstąpił do nowicjatu benedyktynów. Ze względu na słabe zdrowie nie spędził zbyt wiele czasu w klasztorze. Rozpoczął studia filozoficzne na uniwersytecie w Monachium, następnie studiował w Tybindze medycynę i uzyskał tam tytuł doktora. Potem wybrał się do Wiednia, gdzie odbył specjalizację w okulistyce. Po skończonej specjalizacji z okulistyki pracował jako asystent w klinice uniwersyteckiej i jako lekarz w niewielkim miasteczku. Zamierzał poświęcić się w karierze naukowej. Jednakże pewno wydarzenie zweryfikowało jego postanowienia i zmieniło jego życie na zawsze...
W 1847 na Górnym Śląsku wybuchła epidemia tyfusu, przywleczonego z sąsiedniej Galicji. Zaraziło się trzydziestu trzech lekarzy, z czego pięciu zmarło. W samym Raciborzu lekarzy, których dosięgła epidemia, było pięciu, w tym Karl Johann Christian Kuh. Wtedy to rząd pruski wysłał na Górny Śląsk dodatkowych w zastępstwie. Juliusz Roger był jednym z nich. Sprowadził go ówczesny książę Wiktor I. Był człowiekiem bardzo cenionym za swą wiedzę i ofiarność w tym co robił. Jego dewiza brzmiała: Przede wszystkim leczyć ludzi i pomagać im jako lekarz i człowiek. Pomagał, komu tylko mógł. Pomimo, iż leczył skutecznie, wielu ludzi i tak zmarło. Gdy epidemia ustała, postanowił się dokształcić. Odbył dodatkowe studia w Paryżu i w Anglii, po czym powrócił na Górny Śląsk, gdzie osiadł na stałe w Rudach. Tam zaprzyjaźnił się z księciem Wiktorem i jego żoną, księżną Amalią. W latach 1858-61 zbudował w Rudach w miejscu drewnianych zabudować poklasztornych szpital, ufundowany przez parę książęcą. Obecnie jest to siedziba Nadleśnictwa Rudy Raciborskie. W szpitalu owym służba i pracownicy książęcy leczyli się za darmo, zaś pozostali wnosili symboliczne opłaty.
Roger zajął się również małym szpitalem klasztornym w Pilchowicach, który rozbudował, zreorganizował i objął kierownictwo. W tym celu zebrał wśród znajomych i przyjaciół sumę 21000 ówczesnych talarów. Zaopiekował się też sierocińcem w Lyskach. W Rybniku postanowił zbudować szpital dla kobiet. Wzniesiono go ze składek społecznych oraz darowizn znajomych i przyjaciół z całej Europy. Otwarto go dopiero w 1869 po czterech latach od śmierci Juliusza.
Zasługi Juliusza Rogera nie ograniczają się tylko do jego działalności lekarskiej. Zajął się też zbieraniem pieśni ludowych. Aby zdobyć ich teksty, na każdym kroku słuchał miejscowej ludności - przy udzielaniu pomocy medycznej, podczas umawiania się na spotkania, towarzyszył ludziom, gdy ci pracowali, podczas uroczystości rodzinnych i dorocznych. Towarzyszyli mu przy tym książęca kucharka i książęcy kapelmisz Karol Schmidt. Korzystał z rad swych współpracowników, min. Józefa Lompy i Pawła Stalmacha. Ostatecznie udało mu się zebrać grupowane zostały w 18 działach: pieśni wojackie, myśliwskie, zwierzęce, pasterskie i rolnicze, rzemieślnicze i młynarskie, cygańskie, ballady, pieśni miłosne poważne, miłosne żartobliwe, weselne, małżeńskie, wiosenne, majowe, pożegnalne, kolędowe, rozmaitej treści poważne, rozmaitej treści żartobliwe. Możnaby rzec, iż były to ówczesne śląskie szlagiery. Zbiór, zadedykowany księciu Wiktorowi wydano w 1863 we Wrocławiu pt. Pieśni Ludu Polskiego w Górnym Szląsku z muzyką. Do 294 z nich zapisano melodie. To właśnie w owym zbiorze pieśni pojawia się Poszła Karolinka do Bogumina (mało kto wie, że Bogumin podmieniono na Gogolin dopiero w XX wieku) i oryginał Szła dzieweczka do laseczka. W zbiorze znalazła się też piosenka z Wrocławia.
Juliusz Roger przyjaźnił się z Hoffmannem von Fallerslebenem, autorem Das Lied der Deutschen (obecnego hymnu Niemiec), któremu imponowała jego praca. Ten nie tylko zachęcał go do pacy, lecz także radził mu objąć badaniami całość folkloru Górnego Śląska. Efektem przyjaźni Rogera z Fallerslebenem jest wydanie przez tego ostatniego zbioru Rogerowego w języku niemieckim nakładem Augusta Freshschmidta w Koźlu w 1865 roku pt. Ruda. Polnische Volkslieder der Oberschlesier. Jeździł też na polowania z księciem Wiktorem.
Roger przeszedł do historii także jako entomolog. Odkrył i opisał około 400 gatunków nieznanych dotąd chrząszczy. Jednym z nich jest mieszkający w Rezerwacie Łężczok Stenus rogerii. Wyniki swych badań publikował. Napisał także kilka broszurek z owej dziedziny. Stworzył bogatą kolekcję owadów będącą do 1945 roku w posiadaniu Niemieckiego Muzeum Entomologicznego. Od około 1860 zaczął zbierać również rzadkie na Śląsku ptaki i stworzył bogaty zbiór ptaków gnieżdżących się w lasach rudzkich. Los tego zbioru nie jest znany.
7 lutego 1865 podczas polowania w lesie w Rachowicach Juliusz Roger zmarł. Oficjalną przyczyną zgonu był zawał serca, lecz w rzeczywistości ktoś niechcący go postrzelił. Spoczął na cmentarzu w Rudach.
Ukończył gimnazjum w Ausburgu. W wieku dwudziestu lat wstąpił do nowicjatu benedyktynów. Ze względu na słabe zdrowie nie spędził zbyt wiele czasu w klasztorze. Rozpoczął studia filozoficzne na uniwersytecie w Monachium, następnie studiował w Tybindze medycynę i uzyskał tam tytuł doktora. Potem wybrał się do Wiednia, gdzie odbył specjalizację w okulistyce. Po skończonej specjalizacji z okulistyki pracował jako asystent w klinice uniwersyteckiej i jako lekarz w niewielkim miasteczku. Zamierzał poświęcić się w karierze naukowej. Jednakże pewno wydarzenie zweryfikowało jego postanowienia i zmieniło jego życie na zawsze...
W 1847 na Górnym Śląsku wybuchła epidemia tyfusu, przywleczonego z sąsiedniej Galicji. Zaraziło się trzydziestu trzech lekarzy, z czego pięciu zmarło. W samym Raciborzu lekarzy, których dosięgła epidemia, było pięciu, w tym Karl Johann Christian Kuh. Wtedy to rząd pruski wysłał na Górny Śląsk dodatkowych w zastępstwie. Juliusz Roger był jednym z nich. Sprowadził go ówczesny książę Wiktor I. Był człowiekiem bardzo cenionym za swą wiedzę i ofiarność w tym co robił. Jego dewiza brzmiała: Przede wszystkim leczyć ludzi i pomagać im jako lekarz i człowiek. Pomagał, komu tylko mógł. Pomimo, iż leczył skutecznie, wielu ludzi i tak zmarło. Gdy epidemia ustała, postanowił się dokształcić. Odbył dodatkowe studia w Paryżu i w Anglii, po czym powrócił na Górny Śląsk, gdzie osiadł na stałe w Rudach. Tam zaprzyjaźnił się z księciem Wiktorem i jego żoną, księżną Amalią. W latach 1858-61 zbudował w Rudach w miejscu drewnianych zabudować poklasztornych szpital, ufundowany przez parę książęcą. Obecnie jest to siedziba Nadleśnictwa Rudy Raciborskie. W szpitalu owym służba i pracownicy książęcy leczyli się za darmo, zaś pozostali wnosili symboliczne opłaty.
Roger zajął się również małym szpitalem klasztornym w Pilchowicach, który rozbudował, zreorganizował i objął kierownictwo. W tym celu zebrał wśród znajomych i przyjaciół sumę 21000 ówczesnych talarów. Zaopiekował się też sierocińcem w Lyskach. W Rybniku postanowił zbudować szpital dla kobiet. Wzniesiono go ze składek społecznych oraz darowizn znajomych i przyjaciół z całej Europy. Otwarto go dopiero w 1869 po czterech latach od śmierci Juliusza.
Zasługi Juliusza Rogera nie ograniczają się tylko do jego działalności lekarskiej. Zajął się też zbieraniem pieśni ludowych. Aby zdobyć ich teksty, na każdym kroku słuchał miejscowej ludności - przy udzielaniu pomocy medycznej, podczas umawiania się na spotkania, towarzyszył ludziom, gdy ci pracowali, podczas uroczystości rodzinnych i dorocznych. Towarzyszyli mu przy tym książęca kucharka i książęcy kapelmisz Karol Schmidt. Korzystał z rad swych współpracowników, min. Józefa Lompy i Pawła Stalmacha. Ostatecznie udało mu się zebrać grupowane zostały w 18 działach: pieśni wojackie, myśliwskie, zwierzęce, pasterskie i rolnicze, rzemieślnicze i młynarskie, cygańskie, ballady, pieśni miłosne poważne, miłosne żartobliwe, weselne, małżeńskie, wiosenne, majowe, pożegnalne, kolędowe, rozmaitej treści poważne, rozmaitej treści żartobliwe. Możnaby rzec, iż były to ówczesne śląskie szlagiery. Zbiór, zadedykowany księciu Wiktorowi wydano w 1863 we Wrocławiu pt. Pieśni Ludu Polskiego w Górnym Szląsku z muzyką. Do 294 z nich zapisano melodie. To właśnie w owym zbiorze pieśni pojawia się Poszła Karolinka do Bogumina (mało kto wie, że Bogumin podmieniono na Gogolin dopiero w XX wieku) i oryginał Szła dzieweczka do laseczka. W zbiorze znalazła się też piosenka z Wrocławia.
Juliusz Roger przyjaźnił się z Hoffmannem von Fallerslebenem, autorem Das Lied der Deutschen (obecnego hymnu Niemiec), któremu imponowała jego praca. Ten nie tylko zachęcał go do pacy, lecz także radził mu objąć badaniami całość folkloru Górnego Śląska. Efektem przyjaźni Rogera z Fallerslebenem jest wydanie przez tego ostatniego zbioru Rogerowego w języku niemieckim nakładem Augusta Freshschmidta w Koźlu w 1865 roku pt. Ruda. Polnische Volkslieder der Oberschlesier. Jeździł też na polowania z księciem Wiktorem.
Roger przeszedł do historii także jako entomolog. Odkrył i opisał około 400 gatunków nieznanych dotąd chrząszczy. Jednym z nich jest mieszkający w Rezerwacie Łężczok Stenus rogerii. Wyniki swych badań publikował. Napisał także kilka broszurek z owej dziedziny. Stworzył bogatą kolekcję owadów będącą do 1945 roku w posiadaniu Niemieckiego Muzeum Entomologicznego. Od około 1860 zaczął zbierać również rzadkie na Śląsku ptaki i stworzył bogaty zbiór ptaków gnieżdżących się w lasach rudzkich. Los tego zbioru nie jest znany.
7 lutego 1865 podczas polowania w lesie w Rachowicach Juliusz Roger zmarł. Oficjalną przyczyną zgonu był zawał serca, lecz w rzeczywistości ktoś niechcący go postrzelił. Spoczął na cmentarzu w Rudach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz