Gdyby nie on, kto wie, czy dokończono by jeden z najsłynniejszych zabytków Niemiec. Zrobił zawrotną karierę. Zdobył sławę, lecz nie rozpowiadał tego na prawo i lewo. Niesłusznie odszedł w zapomnienie. Jednym z budowniczych katedry w Kolonii był architekt z Górnego Śląska. Nazywał się Ernst Friedrich Zwirner.
Przyszedł na świat 28 lutego 1802 roku w Kotlarni jako czwarte z dwanaściorga dzieci. Rodzice wybrali dla niego imiona Ernst Friedrich. Jego ojcem był inspektor hutniczy Ernst Friedrich Traugott Zwirner, a matką Eleonore Henriette Marianne z domu Augustini. Rodzina była ewangelikami.
Zwirner i inni na ratuszu w Kolonii |
Jednym z projektów Zwirnera był zamek w Herdringen. Podczas podróży poślubnej architekta w tymże zamku, zjawił się tam król Fryderyk Wilhelm IV. Ernstowi zaproponowano remont chóru w niedokończonej jeszcze katedrze w Kolonii. Zwirner, choć protestant, podjął się tegoż zadania, zrezygnował z pracy w Magdeburgu i przeniósł do Kolonii. Zakasał rękawy i wziął się do roboty. W dniu 14 sierpnia rozpoczął pracę jako administrator budowlany katedry. Opierając się na planach swego poprzednika Ahlerta, w ciągu kolejnych lat opracował plany i kosztorysy budowy katedry. Jeszcze niejednokrotnie otrzymywał dobrze płatne propozycje, lecz postanowił pozostać w Kolonii. Zorganizował na nowo strzechę budowlaną i troszczył o wykształcenie kamieniarzy. 3 września 1842 położono kamień węgielny pod dalszą budowę katedry. Dla Architekta było to spełnieniem marzeń. W tym samym roku pisał w liście do przyjaciela Boisseree'a: Gdyby sprawa budowy katedry nie była mi tak święta i znacząca, przyjąłbym już przed laty jakieś korzystne przeniesienie; robiono mi oferty przy budowie kolei, gdzie mógłbym w ciągu kilku lat zarobić tyle, ile może w całym życiu nie osiągnę''. Był również kuratorem szkoły rzemieślniczej i wielu innych prac nie mających z budową katedry nic wspólnego.
Zwirner lubiany był przez swoich ludzi, dla których był jak ojciec. Okazywał im troskę i udzielał pomocy. Założył dla nich kasę zapomogową, opiekował się także żonami tych, którzy zginęli w wypadkach lub zmarli na pylicę płuc. Kochany był za swą dobroć, jaką okazywał ludziom i był bardzo szanowany także przez mieszkańców Kolonii. W roku 1858, kiedy to minęło 25 lat jubileuszu Zwirnera, kolończycy skandowali radośnie: Nasza katedra! Nasz Zwirner!
Innymi budowlami Ernsta Friedricha Zwirnera były min. synagoga w Kolonii, kościół św. Apolinarego w Remagen czy kościół ewangelicki w Ronsdorf.
W 1861 zachorował. 22 września odszedł wskutek długotrwałego cierpienia wywołanego paraliżem płuc. Mieszkańcy miasta byli w głębokim szoku i gorzko go opłakiwali. Kilka dni później żegnany był przez rzesze zrozpaczonych kolończyków, towarzyszących mu w ostatniej drodze na cmentarz Melanchton. Po jego śmierci czasopismo Związku Budowy Katedry „Domblatt” ukazało się w żałobnej szacie. W ten sposób uczczono jeszcze tylko odejście zmarłego rok wcześniej króla Fryderyka Wilhelma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz